Sicilian Ghost Story: "Bracia Grimm spotykają Cosa Nostra"

Istnieją rany, które choć zagojone, pozostawiły blizny w świadomości. Szczeliny i pęknięcia, które zostały tylko prowizorycznie przykryte. Istnieją wydarzenia, które na zawsze odmieniają daną społeczność, które, choć zdają się być już przepracowane, pozostawiają uczucie goryczy, niesmaku, a przede wszystkim pytanie, jak mogło się stać to, co się stało. Sycylia jest ziemią poranioną wielokrotnie, ziemią, z której wielu uciekło, nie radząc sobie z bagażem cierpienia, hipokryzji, zmów milczenia, obojętności. Bo jak nadal żyć w społeczności, w której najgorsze koszmary są rzeczywistością?  Giuseppe Di Matteo, syn byłego mafiosa współpracującego z policją (wł.„pentito”) w sprawie zabójstwa sędziego Falcone, został uprowadzony 23 listopada 1993 roku, przetrzymywany w zamknięciu przez 779 dni, a w końcu, w ramach zemsty za zeznania ojca, który nie przerwał współpracy z policją, uduszony i rozpuszczony w kwasie. Na Sycylii nie ma ani jednej ulicy, szkoły, tabliczki upamiętniającej dziecko-ofiarę. Ten film musiał powstać. 








Bracia Grimm spotykają Cosa Nostra, czytamy w Variety. Fabio Grassadonia i Antonio Piazza po międzynarodowym sukcesie ich długometrażowego debiutu Salvo. Ocalony z 2013 roku powracają z nowym filmem. Nadal chcą opowiadać nam o mafii i o Sycylii, tym razem jednak decydują się robić to, używając języka mrocznej baśni: śmierć, samotność, miłość, marzenia przeplatają się ze sobą w onirycznych wizjach. Sycylia, którą oglądamy na ekranie, przypomina bardziej zamglone lasy i jeziora Irlandii czy Skandynawii, nasuwa skojarzenia z lasami z Blair Witch Project czy górami z Pikniku pod Wiszącą Skałą Petera Weira. „Weirowska” jest scena zniknięcia chłopca,  oniryczne sceny poszukiwania go przez zakochaną w nim koleżankę z klasy, Lunę. Reżyserzy nie chcieli stworzyć kolejnego filmu o mafii, w której brutalność bossów mafijnych łagodzą obrazy nadmorskich krajobrazów i arkadyjskie sceny z sycylijskich restauracji. I na pewno takiego nie stworzyli.


„Siamo stufi di una Sicilia dove i commissari si fanno delle gran belle nuotate a mare, e poi mangiano la pasta con le sarde», dicono i due registi. «Noi ne mostriamo un’altra: una Sicilia di monti, di nebbia, di boschi, di laghi, di orrore». „
                    http://www.quotidiano.net/magazine/cannes-2017-1.3127379

Kto szuka kina akcji, scen przemocy, dynamicznych pościgów, zagrywek mafijnych, na pewno nie znajdzie ich w Sicilian Ghost Sorry. Ten film to epitafium dla Giuseppe di Matteo, a nie dla jego morderców. Horror zniknięcia i śmierci chłopca ukazane są przez pryzmat samotności i bezsilności Luny,  jej rozpaczliwych i nieudanych prób zaangażowania w poszukiwania tych, którzy powinni chronić swoje dzieci: dorosłych. To dzieciom oddają głos reżyserzy, to oczyma Luny (odgrywanej zresztą przez aktorkę polskiego pochodzenia Julię Jedlikowską) oglądamy dramat ostatnich miesięcy życia Giuseppe. To ona pyta na ulotkach, które sama roznosi: Giuseppe non c'e', e tu che fai? (Giuseppe zniknął, a ty coś zrobiłeś?). To miłością filmowej Luny próbują reżyserzy zadośćuczynić śmierci niewinnego dziecka i pogodzić się na powrót z ziemią, z której obaj pochodzą. Guarda le cose anche con gli occhi di quelli che non le vedono più!, pisał Luigi Pirandello, pisarz i dramaturg włoski. Patrz na wszystko również oczyma tych, których już nie ma. To ta idea zdawała się przyświecać parze reżyserów w czasie tworzenia Sicilian Ghost Story.


Na wczorajszej prezentacji filmu w czasie rzymskiego festiwalu Isola del Cinema miałam przyjemność osobiście podziękować reżyserom za ich pracę i wyrazić nadzieję, że film pojawi się w polskich kinach (przynajmniej w czasie Przeglądów Kina Włoskiego, a może i nie tylko, z uwagi na międzynarodową sławę reżyserów i obecność aktorki polskiego pochodzenia?). Przyznam, że podobnie jak duża część Włochów (nawet Sycylijczyków!), nie znałam historii Giuseppe Di Matteo i film, w dużej mierze dzięki znakomitym zdjęciom, wyjątkowo mnie poruszył.  Wszystkim przebywającym w Rzymie w wakacje polecam natomiast sam festiwal organizowany corocznie na Wyspie Tyberyjskiej: można nadrobić całoroczne zaległości w nowościach włoskich, odświeżyć klasyki, a to wszystko w pięknej scenerii Ponte Rotto i Tybru.







Komentarze

Moje zdjęcie
Paulina
Ciao a tutti! Lektorka języka włoskiego, pasjonatka kultury i języka Włoch oraz metodyki nauczania języków obcych. Spotkać mnie można w najlepszych szkołach językowych Krakowa, a ostatnio również na youtube (italyolo!). Gdy mogę, uciekam do Włoch ;) Zapraszam do obserwowania moich poczynań w sieci, a także na lekcje ze mną w Krakowie i na Skype! ;)

Zajrzyj jeszcze tu!